1. |
W Szydłowcu walka z analfabetyzmem ma swoją długą historię. W nr 4 Kmiotka ze stycznia 1862 roku wydrukowane są podziękowania za podejmowane próby oświecenia wiejskiego narodu dla następujących obywateli ziemi szydłowieckiej: ze Starej Wsi - Karol Czechowicz, Leon Zając, Wojciech Bażan, Anastazya Piętkowska, Małgorzata Czerwińska, którzy "dla pożytku gromady, składają się kwartalnie po kilkanaście groszy i trzymają Kmiotka, który wszystkim czytanym bywa". Z Szydłowca zasłużonymi w propagowaniu czytelnictwa byli - Stanisław Paschalski, Ludwik Piekarski, Franciszek Kręcidło i p. Jakubowska. Natomiast we wsi Świerczek gospodarze sami opłacali nauczyciela, który "dziatwę uczy czytać i pisać". Według informacji Kmiotka "Wioska ta uboga odznacza się tym, że w niej gospodarze, ni gospodynie gorzałki nie piją, a z pomiędzy wszystkich odznacza się zacny Stefański". Świerczek był chyba pod tym względem wyjątkiem. Jak wynika z listu wysłanego przez jednego z mieszkańców Szydłowca do Gazety Świątecznej nr 23 w 1883 roku, pijaństwo było problemem nie mniejszym niż analfabetyzm. Autor listu podpisany inicjałami J.P. jako przyczynę problemu wskazuje "ilość szynków", których naliczył w mieście ponad 100, zarówno żydowskich, jak i katolickich. "Co niedziela i w każdą środę po targu bywa w nich pełno pijaków, którzy aż do późnej nocy wyprawiają hałasy i dopuszczają się obrazy boskiej". Jak donosił z kolei autor innego listu opublikowanego przez Gazetę Świąteczną nr 50 z roku 1893 podpisany M.R. "Szczególnie ździechowianie złą sławę mają... Żaden jarmark się bez nich nie obejdzie; nawet w niedzielę rzadko przychodzą do kościoła parafialnego, lecz umykają do miasta, piją i biją się. A jeżeli przyjdą do swego kościoła to też najbardziej po to, aby się później upić w karczmie i powracając do domu wyprawiać hałas i bójki. Źle się więc dzieje..." - podsumowuje sytuację w Szydłowcu autor listu. Do podobnego wniosku w tym samym czasie lecz w nieco szerszej skali doszedł Michaił Bakunin. Gdy Kmiotek wypełniał swoją misję, ukazało się drukiem kilka pism Bakunina, m.in "Bóg i Państwo". Ludzie z gminu potrafiący czytać mogli zrozumieć w jak fatalnym są położeniu. Mogli też dostrzec wiele analogii z szydłowieckimi patologiami. Pod tym względem ówczesny Szydłowiec raczej nie wyróżniał się na tle innych miasteczek, ale z pewnością był doskonałym materiałem badawczym, bo wszystkie przywary i dysfunkcje w małych społecznościach widać jak na dłoni. Chciwość, zawiść, chamstwo, głupota - wszystko wręcz wzorcowe. Prosty człowiek zaplątany w feudalno-klerykalną pajęczynę był postrzegany jako naturalna pożywka dla wszelkiego rodzaju dystyngowanych pasożytów. Jedyną rozrywką i jedyną możliwą ucieczką w tym wymiernie przykrym świecie były wg. Bakunina karczma i kościół. Rozpusta ciała i rozpusta ducha. Oferta prosta i pewna, od lat niezmienna. Nawet współcześnie, obserwując poczynania niektórych obywateli, przysłuchując się ich rozmowom, czytając wypowiedzi można mieć podobną konstatację co obserwator stosunków społecznych sprzed ponad 100 lat. "Źle się więc dzieje". Ludzie naznaczeni fatalizmem podejmują decyzje, których żałują miotając się w pułapce konsumpcji i religii, które wymieniają się znaczeniami. Stąd zagubienie, frustracja i agresja. Coraz wyższy brak poziomu i coraz większy deficyt przyzwoitości. Wszechobecny bełkot stający się komunikacyjną normą. Można się tylko zastanawiać, czy ten upadek jest naturalną konsekwencją alkoholowego upojenia, zmierzchem kultury, czy defektem intelektu z rozmysłem pogłębianym przez metodycznie okaleczany system edukacji cofający rozwój społeczny do czasów narodzin Kmiotka.
I w sumie może nie byłoby w tym regresie nic złego, bo słowo kmiotek będące zdrobnieniem od kmiota, oznacza bogatego chłopa, a bogaty chłop to przecież nic wstydliwego. Jednak słowo to posiada także pejoratywne znaczenie określające ludzi nie grzeszących inteligencją, mających tyle taktu i ogłady ile analfabeta na swym koncie ma przeczytanych książek. W dzisiejszych czasach kmiotek został zdominowany niestety przez to drugie znaczenie. A szkoda, bo niektóre tematy poruszane przez Kmiotka w XIX wieku po prawie 160 latach znowu stają się aktualne. Na przykład w związku z zapowiedzią wypowiedzenia przez Polskę konwencji stambulskiej wraca temat przemocy domowej. O ile analfabetyzm został całkowicie zwalczony, o tyle przemoc domowa wciąż jest realnym zjawiskiem. Kmiotek udowadnia, że przemoc wobec kobiet jest ponadczasowym problemem zakorzenionym kulturowo w patriarchacie i tradycji, wedle której główne powinności kobiet to sprzątanie, gotowanie i rodzenie dzieci. Kto ma wątpliwości temu poleca się lekturę moralizatorskiej przypowieści "o leniwej torbie" w rzeczonym Kmiotku. W skrócie - bijcie żony, a osiągniecie cel zamierzony. Niestety współczesne rozdziały tej smutnej historii pisane są codziennie, gdzieś obok naszej obojętnej akceptacji dla dyskryminacji, religijnego fanatyzmu, agresji i coraz śmielszych prób systemowego ograniczania praw człowieka. Wspomniany Bakunin twierdził, że największym nieszczęściem jakie może spotkać człowieka jest spokojne życie. Czego niniejszym na zakończenie wszystkim życzę.
2. |
3. |
0 komentarze: