W dyskusji nad wnioskiem o odwołanie ministra Przemysława Czarnka pojawił się zarzut o cofanie polskiej edukacji do XIX wieku.
Według Pani poseł Agnieszki Górskiej przedstawiającej w Sejmie RP sprawozdanie z obrad Komisji Edukacji, zarzut jest całkowicie nieuzasadniony. Dlaczego? Dlatego, że według słów posłanki Prawa i Sprawiedliwości XIX wiek to - “złote czasy dla kultury polskiej, literatury, malarstwa i nie tylko. Wówczas powstawały uniwersytety”. Po tej wypowiedzi można wnioskować, że uwstecznienie polskiej edukacji przez reformy ministra Czarnka do XIX-wiecznych standardów to nic złego, przeciwnie, to najlepsze co może spotkać polskie szkolnictwo w myśl zasady, że zacofanie jest lepsze niż rozwój. Tyle Pani poseł, a co na to historia? Nazwanie “złotymi czasami” trzeciego rozbioru Polski, dwóch upadłych powstań, zsyłek, represji, germanizacji, rusyfikacji i wielkiej emigracji to nie lada wyczyn, choć trzeba przyznać fikołek retoryczny jest dość efektowny. W kulturze może istotnie niektóre wykwity romantyzmu, czy pozytywizmu mogły budzić uznanie ówczesnych odbiorców lecz dyskusja oraz wniosek o odwołanie z ministerialnej funkcji nie dotyczyły przecież ministra kultury Piotra Glińskiego. Na szczęście kultura we wszystkich przejawach jest poza sferą zainteresowań i możliwości ministra Czarnka. Skupmy się więc na odcinku, na którym skupia się sam minister, a który w swojej tezie o “złotych czasach” pominęła szanowna Pani poseł, czyli na edukacji i kształtowaniu cnót niewieścich w XIX wieku na ziemiach polskich.
Zacznijmy od powstawania uniwersytetów. Otóż we wspomnianym okresie powstały cztery uczelnie. W 1817 Franciszek II Habsburg, święty cesarz rzymski ufundował Uniwersytet Franciszkański we Lwowie, językiem wykładowym był język niemiecki. W zaborze rosyjskim istniał Królewski Warszawski Uniwersytet (od 1816 do upadku powstania listopadowego), język wykładowy rosyjski. W latach 1870–1915 funkcjonował natomiast Cesarski Uniwersytet Warszawski, językiem wykładowym był także rosyjski. Powstał jeszcze Uniwersytet Latający, zwany “babskim uniwersytetem”. Został założony przez emancypantki, głoszące “lewackie” hasła równouprawnienia kobiet. Na ów uniwersytet uczęszczała m.in. zadeklarowana ateistka Maria Skłodowska więc może lepiej nie rozwijać tego tematu. Nie o taki przykład Pani poseł zapewne chodziło, bo przecież od emancypacji i ateizmu już krok do satanizmu.
Warto jednak wspomnieć o sytuacji kobiet w “złotych czasach”. Kobiety nie miały wtedy praw wyborczych, nie mogły studiować, ani nawet samodzielnie wybrać sobie męża ale z pewnością były uosobieniem cnót niewieścich z wizji ministra Czarnka. Jaką edukację prowadzili zaborcy na niższych poziomach nauczania, chyba nie trzeba nikomu przypominać, taką, jaka marzy się obecnemu ministrowi, zamordystyczną. Wróćmy jednak do faktów z historii “złotych czasów” na ziemiach polskich podzielonych między trzy mocarstwa. O powszechność edukacji dbano jedynie w zaborze pruskim, gdzie szczególnie dbano o proces germanizacji, prawie 100% dzieci uczęszczało do szkół. Trochę gorzej sytuacja wyglądała w zaborze austriackim, 60 %, a najgorzej w rosyjskim i Królestwie Polskim, tylko 20%. Stopień analfabetyzmu na zaanektowanych ziemiach polskich odpowiednio wynosił, 5%, 40% oraz 60%. Więc “złote czasy” o których mowa zarówno dla twórców, jak i konsumentów nauki i kultury pod zaborami nie lśniły blaskiem szlachetnego kruszcu, raczej przypominały kształtem, konsystencją i kolorem coś mniej ekskluzywnego i bardziej zapachowo przykrego. Na zakończenie polecam historycznej wrażliwości Pani poseł obraz pt. “The Beach at Trouville”, który w roku 1870 namalował Cloude Monet. Można na nim zauważyć refleksyjny spokój, zagłębioną w lekturze kobietę oraz parasolkę chroniącą przed słońcem, które zwłaszcza podczas upałów może mieć negatywny wpływ na głowę.
Niewykluczone, że podobnie szkodliwe oddziaływanie ma dziwna aura pana ministra, która najwyraźniej paraliżuje racjonalizm u osób znajdujących się w pobliżu. Racjonalizm niestety jest warunkiem do obiektywnej oceny poczynań człowieka mylącego edukację z ewangelizacją, literaturę z katechezą i tolerancję z arogancją. Dopóki aura takich osób będzie karmiona bezrefleksyjną akceptacją pychy i religijnego fanatyzmu, dopóty czasy zniewolenia narodu polskiego będą się niektórym wydawały "złotymi czasami". W roku 1872 ukazała się drukiem książka Fryderyka Nietzsche pt. "Narodziny tragedii, czyli hellenizm i pesymizm". W swojej pierwszej książce Nietzsche zestawił ze sobą dwie przeciwstawne postawy, apollińską, czyli umiar i rozsądek oraz dionizyjską, czyli nieokiełznany chaos, upojenie i ekstazę. Którą postawę zaprezentowano z sejmowej mównicy podczas głosowania nad odwołaniem ministra Czarnka, niech ocenią świadkowie, ale z pewnością były to narodziny jakiejś tragedii.
Chętni, którzy znajdą w sobie odrobinę samozaparcia mogą obejrzeć ten smutny spektakl z zastrzeżeniem, że tego się już nie da odzobaczyć. 1.26” lokalna gwiazda świeci oślepiającym blaskiem.
0 komentarze: