Czy młodzież za sprawą nowej, rewelacyjnej gry na platformie edukacyjnej Ministerstwa Edukacji i Nauki przestała już tracić czas grając w te wszystkie bezsensowne, szkodliwe społecznie, obce kulturowo, antypolskie apologie przemocy, nieoświecone światłem ewangelii Cyberpunki, CSy, Assasiny, Minecrafty i Wiedźminy? Jeśli jeszcze nie, to z pewnością wkrótce przestanie. Wystarczy, że zagra w “Dziedzictwo kulturowe Jana Pawła II”. Po przejściu 18 leveli nic już nie będzie takie jak przedtem, duchowy renesans gwarantowany.
2.
Kierunek w jakim podąża wyobraźnia ministra edukacji narodowej nabiera rumieńców na jego pełnym przaśnego samozadowolenia licu. Przypomina coraz bardziej obraz siermiężnego PRLu, gdzie Stalin był dobrotliwym, wąsatym dziadkiem, zbawcą narodu, a dzieci w szkołach musiały pisać rozprawki pt. “Kto jest twoim idolem i dlaczego Lenin?” Można być pewnym, że gdyby Lenin żył w epoce cyfrowej, w jakimś radzieckim odpowiedniku polskiego Ministerstwa Edukacji na wniosek ruskiego alter ego naszego towarzysza ministra powstałaby gra przybliżająca młodym pokoleniom dziedzictwo kulturowe Lenina, wielkiego myśliciela, literata, oratora, przyjaciela dzieci i młodzieży.
3.
Przejdźmy jednak do realiów z wizji ministra Czarnka wchodząc na chwilę w świat zaproponowanej przez podległy mu resort wirtualnej łopatologii. Jeśli celem zaprezentowanej gry było wzbudzenie u gracza zażenowania to efekt został osiągnięty bez dwóch zdań. Sukces. Odpalając na rządowej platformie edukacyjnej grę “Dziedzictwo kulturowe Jana Pawła II” stajemy się uczestnikami bezrefleksyjnej podróży w świat z bajki, która niestety ani nie bawi, ani nie uczy. Natomiast trudno pozbyć się wrażenia, że będąc uczestnikiem tej wycieczki przy akompaniamencie gitary klasycznej zmierzamy w stronę kultu jednostki zamknięci w ciasnej światopoglądowej kapsule pędzącej na oślep z prędkością północnokoreańskich rakiet. Trzeba więc zapiąć pasy, bo przeciążenia w mózgu są ekstremalne, a poziom groteski wielce niebezpieczny dla kwasowo zasadowej równowagi. Gra polecana przez ministerstwo jako suplement wiedzy z zakresu języka polskiego, wiedzy o społeczeństwie, geografii, biologii i religii ma przybliżyć uczniom osobę papieża Jana Pawła II. Postać bez ludzkich przywar i wad. Problem w tym, że nie jest to kreacja literacka z dzieła fantasy, tylko ideał z Wadowic, krwi, kości, kremówki i ducha. Dla każdego, normalnego człowieka oczywistym jest fakt, że ludzi pod każdym względem doskonałych na tym łez padole przewlekle brak. Bez względu na to jakie społeczne funkcje spełniają i jakie frustracje wzbudzają. Zatem obcując z nadczłowiekiem zwykły śmiertelnik ma prawo poczuć się nieco oszołomiony, ułomny, onieśmielony jego mądrością oraz oślepiony pięknem jego blasku z każdym levelem, coraz intensywniejszym, wręcz trudnym fizycznie do zniesienia. Mamy kontakt z istotą z innego wymiaru utkaną przez anioły z niebiańskich nici miłości, mądrości i światła. O ile autorom chodziło o walkę z realizmem, to rzeczywiście się to udało. Postać papieża jest odrealniona niemniej niż postać Wiedźmina, tylko ma gorsze moce. Niestety cienka granica między patosem, a kiczem została zupełnie zatarta, co nie wpływa korzystnie zarówno na fabułę gry, jak i jej głównego bohatera.
4.
Nikita Chruszczow na zjeździe partii w 1956 roku aby opisać błędy stalinizmu użył terminu “kult jednostki”. Jakim terminem historia opisze wyczyny obecnego ministra edukacji? Z pewnością jako nietypowe zjawisko w świecie nauki zasługuje na szczególną uwagę, a już dziś powinien otrzymać tytuł stachanowca wykonującego 120 % normy w ośmieszaniu instytucji, którą reprezentuje i 140% normy w budowaniu procesu partyjnej indoktrynacji, której elementem jest wdrażanie kultu jednostki. To groźne społecznie zjawisko charakteryzuje się przedstawianiem kogoś jako istoty nieprzeciętnie utalentowanej, nieomylnej, której cały naród, a nawet świat winien jest wdzięczność. Wizerunek tej postaci jest powielany w niezliczonych pomnikach i obrazach, a przypisywane mu myśli i wypowiedzi są nieustannie cytowane w książkach i innych mediach. Brzmi znajomo? Pocieszenie może przynieść fakt, że efekt nachalnej indoktrynacji bywa często odwrotny od zamierzonego, a kult jednostki zwykle przeradza się w kult śmieszności i kończy swój żywot w cyrku osobliwości. Na którym etapie tego procesu jest obecny minister edukacji najlepiej zapytać adresatów jego reform, czyli młodzież.
A może lepiej nie zawracać sobie tym wszystkim głowy i zagrać w stary, dobry Tomb Raider.
0 komentarze: