"Majloch Guterman, kupiec zbożowy z Piaseczna padł ofiarą oszustwa jakiego świat nie widział.
Na to przybysz odparł, że tak czy owak darmo nie odda i zażądał 300 dolarów. Ponieważ p. Guterman nie rozporządzał tak wielką sumą, pobiegł po sąsiadów. Zorganizowano zbiórkę. Po dłuższym targu nieznajomy sprzedał tablicę za 500 złotych i pospiesznie wyjechał z Piaseczna.
Wtedy to ku ogólnej radości, p. Guterman wystawił święte kamienie na widok publiczny. Chcąc się jednak upewnić, powołał na eksperta właściciela zakładu kamieniarskiego p. Jankla Śliwko.
Obejrzawszy tablice fachowym okiem p. Śliwko oświadczył - Dziwi mnie, bo nigdy nie przypuszczałem, żeby Mojżesz kiedykolwiek zamieszkiwał w Szydłowcu. To jest prima piaskowiec szydłowiecki. Razem z robotą, wszystko może być warte sześćdziesiąt złotych...
Usłyszawszy te słowa patriarchowie zorganizowali pościg autobusami, które kursują między Piasecznem a Warką, Górą Kalwarią, Mszczonowem i Warszawą. Oszusta ujęto w Warce, skąd zamierzał uciec przez Grójec do Białobrzegów. Jest to Motel Lifszyc z Nowego Sącza. W Palestynie nigdy nie był. Gdzie spreparował apokryficzne tablice - nie wiadomo. Sprawą zajęła się Policja."
Tekst ukazał się anonimowo w Expresie Porannym nr 246 w roku 1930. Express Poranny w latach 1930-33 cyklicznie drukował krótkie opowiadania, których autorem okazał się Wiech, czyli Stefan Wiechecki, znany prozaik i publicysta. Tekst pt. Mojżesz w Szydłowcu? ukazał się również w tomie VI publikacji prezentującej dorobek literacki Wiecha pt. Skarby w spodniach, czyli przypadki żydowskie.
W tym krótkim opowiadaniu Wiech zawarł dwa charakterystyczne aspekty z których był znany ówczesny Szydłowiec - piaskowiec i Żydzi. Oba nie wytrzymały próby czasu. Jednak ludzka głupota wydaję się ponadczasowa, a fantazja oszustów wciąż ograniczona jedynie zakresem naiwności osób dających się nabrać.
*obraz "Mojżesz" Pietro Novelli 1603 - 1647 r.
0 komentarze: