1 |
W kwietniu 1926 roku z radomskiego więzienia zbiegł przestępca, którego zwano Wiłkas.
Osobnik ów był szefem organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym, dokonującej śmiałych napadów rabunkowych z użyciem broni palnej na terenie powiatów radomskiego i koneckiego. W Radomiu ukrywał się u madame Komorowskiej zwanej "Wjedźma", która prowadziła miejscowy lupanar i utrzymywała zażyłe stosunki z radomskim światem przestępczym. Rok po ucieczce Wiłkasa Szydłowiec stał się sceną wydarzeń, które mogłyby stać się kanwą scenariusza do filmu gangsterskiego. Jak donosiła gazeta Głos Polski „Cicha osada Szydłowiec....została wstrząśnięta walką jaką stoczyła miejscowa policja z szajką bandytów...”. Pewnej środy 8 grudnia w dzień targowy poszukiwany listem gończym przestępca został rozpoznany w Szydłowcu przez posterunkowego Franciszka Woźniaka, który podejmując próbę zatrzymania został przez bandytę postrzelony w lewą nogę. Wiłkas zdołał zbiec. Dwa miesiące później w lutym podczas kolejnej próby zatrzymania bandyta postrzelił w Skarżysku kolejnego policjanta i znowu udało mu się uniknąć aresztowania. 5 kwietnia 1927 roku policja dysponując informacją o miejscu ukrywania się Wiłkasa zorganizowała obławę w Szydłowcu. 12 policjantów poszukiwało Wiłkasa i jego kompanów. Niestety obława nie przyniosła pożądanych rezultatów. Gdy tego dnia po pracy posterunkowy Woźniak około godziny 22 wracał do swego mieszkania w kamienicy przy ulicy Kieleckiej w bramie wpadł w zasadzkę zastawioną przez bandytów. Wywiązała się strzelanina. Dwóch zamachowców, każdy uzbrojony w dwa rewolwery oddało do posterunkowego razem 30 strzałów. Woźniak mimo iż otrzymał postrzał w prawą rękę, nogę, a jedna z kul zgruchotała mu kość powyżej kolana, leżąc już na ziemi wystrzelił do bandytów ze swego służbowego Naganta 7 razy. Z racji postrzału w prawa rękę musiał strzelać z lewej, niestety nie był mańkutem i wszystkie kule chybiły, jednak skutecznie odstraszyły napastników.
Osobnik ów był szefem organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym, dokonującej śmiałych napadów rabunkowych z użyciem broni palnej na terenie powiatów radomskiego i koneckiego. W Radomiu ukrywał się u madame Komorowskiej zwanej "Wjedźma", która prowadziła miejscowy lupanar i utrzymywała zażyłe stosunki z radomskim światem przestępczym. Rok po ucieczce Wiłkasa Szydłowiec stał się sceną wydarzeń, które mogłyby stać się kanwą scenariusza do filmu gangsterskiego. Jak donosiła gazeta Głos Polski „Cicha osada Szydłowiec....została wstrząśnięta walką jaką stoczyła miejscowa policja z szajką bandytów...”. Pewnej środy 8 grudnia w dzień targowy poszukiwany listem gończym przestępca został rozpoznany w Szydłowcu przez posterunkowego Franciszka Woźniaka, który podejmując próbę zatrzymania został przez bandytę postrzelony w lewą nogę. Wiłkas zdołał zbiec. Dwa miesiące później w lutym podczas kolejnej próby zatrzymania bandyta postrzelił w Skarżysku kolejnego policjanta i znowu udało mu się uniknąć aresztowania. 5 kwietnia 1927 roku policja dysponując informacją o miejscu ukrywania się Wiłkasa zorganizowała obławę w Szydłowcu. 12 policjantów poszukiwało Wiłkasa i jego kompanów. Niestety obława nie przyniosła pożądanych rezultatów. Gdy tego dnia po pracy posterunkowy Woźniak około godziny 22 wracał do swego mieszkania w kamienicy przy ulicy Kieleckiej w bramie wpadł w zasadzkę zastawioną przez bandytów. Wywiązała się strzelanina. Dwóch zamachowców, każdy uzbrojony w dwa rewolwery oddało do posterunkowego razem 30 strzałów. Woźniak mimo iż otrzymał postrzał w prawą rękę, nogę, a jedna z kul zgruchotała mu kość powyżej kolana, leżąc już na ziemi wystrzelił do bandytów ze swego służbowego Naganta 7 razy. Z racji postrzału w prawa rękę musiał strzelać z lewej, niestety nie był mańkutem i wszystkie kule chybiły, jednak skutecznie odstraszyły napastników.
2 |
Ciężko rannego Woźniaka pierwszym pociągiem odwieziono do Warszawy. Zaopiekowano się nim w Szpitalu Przemienienia Pańskiego. Jakie były dalsze losy posterunkowego Woźniaka oraz gangstera Wiłkasa można się tylko domyślać. Cztery lata po tych wydarzeniach w roku 1931 w Stanach Zjednoczonych powstały takie filmy jak "Mały Cezar", "Wróg publiczny nr1", czy "Scarface", dziś klasyki kina gangsterskiego. Dwa pierwsze filmy zostały zrealizowane przez studio Warner Bros. założone w roku 1923 przez braci Wonsal, Arona, Szmula, Hirsza i Jacka urodzonych w Krasnosielcu na Mazowszu. Być może inspiracją do realizacji tych filmów były wydarzenia z Szydłowca, a pierwowzorem postaci któregoś z filmowych czarnych charakterów był nieuchwytny Wiłkas. Faktem pozostaje duża aktywność bardziej lub mniej zorganizowanych grup przestępczych w okresie międzywojennym na terenie Szydłowca i okolic. Kroniki kryminalne z tego czasu obfitują w informacje, które będziemy w miarę możliwości przybliżać w ramach cyklu Kryminalny Szydłowiec.
Etymologia nazwiska Wiłkas wskazuje na pochodzenie litewskie (wilk, wilczyca, wilczy; aryjska nazwa drapieżcy, lit. wiłkas ).* Woźniak, wiadomo w Szydłowcu kojarzy się tak dobrze, jak dobry jest chleb, który po dziś dzień wypieka.
* Aleksander Brückner "Słownik etymologiczny języka polskiego" 1927r.
kadr z filmu "Public Enemy" reż. William A. Wellman, 1931 r.
THE GUN CLUB - Cry to me
0 komentarze: