9
października 1942 roku w dawnym kiosku Pinhasa Rosenberga na
szydłowieckim rynku sprzedawała gazety piękna kobieta o aryjskim
wyglądzie, która jak się później
okazało z niearyjskim Pinhasem miała wiele wspólnego. Oprócz prasy
niemieckiej takiej jak Der Sturmer, czy Volkischer Beobachter, można
było tam nabyć także gazety polskie wydawane przez okupacyjne
władze. Między innymi dostępny był lokalny Dziennik Radomski. W
236 numerze gazety z 9.10.1942 r. można było znaleźć
informacje o zażartych walkach w górach Kaukazu i oznakach
wyczerpania sił sowieckich pod Stalingradem. Pisano także o udanym
polowaniu niemieckich łodzi podwodnych na Atlantyku oraz o braku
węgla w Anglii. Czytelnik, który wydał 20 groszy na zakup tego
tytułu podczas lektury zapoznał się z nieskończonym pasmem
sukcesów walecznego Wehrmachtu i druzgocącymi klęskami
bolszewików. Następnie jeśli udało mu się przebrnąć prze
artykuł „Skrzętna gosposia myśli już o zimie”, gdzie opisano
metody przechowywania ziemniaka, buraka oraz cebuli i został poinformowany o budowie chodników na peryferiach miasta, bo „bezpieczeństwo
przechodnia i estetyka” to wartości nadrzędne w tamtym czasie w
Radomiu, to w końcu na ostatniej stronie mógł odpocząć od wojennego chaosu
świata i groźnych pomruków nadchodzącej zimy skupiając wzrok na
sporej wielkości grafice. Była to reklama informująca o wesołej
chwili owocobrania. O tym, że śliwki, gruszki i wonne jabłka „są
okrasą posiłku, tak samo, jak aromatyczna kawa”. Jak nie trudno
się domyślić nie była to reklama owoców, tylko kawy, a
dokładniej „namiastki kawy Enrilo”. Spora grafika
przedstawiała prace ogrodnicze. Obraz nosił tytuł „Owocobranie”
i był częścią całego cyklu grafik Zofii Stryjeńskiej
wykorzystanych w reklamach kawy Enrilo, które drukowano w Dzienniku
Radomskim. Grafiki wykonane przez Stryjeńską choć dalekie od
rozmachu wcześniejszych prac musiały być miłą estetyczną
odmianą wśród prymitywnej wojennej propagandy będącej główną
treścią gazety.
Dokładnie
77 lat później obrazy Stryjeńskiej znowu są obecne w Szydłowcu.
Kilka kroków od rynku, gdzie niegdyś stał kiosk Pinhasa
Rosenberga, w nowej siedzibie Muzeum Instrumentów Ludowych na ulicy
Kąpielowej 8 w ramach wystawy Obrzędy,
muzyka, tańce. Stryjeńska – szaleństwo dźwięku i koloru można
podziwiać okazałą kolekcję prac najsławniejszej polskiej malarki
dwudziestolecia międzywojennego.
Ciekawym
uzupełnieniem dla osób zainteresowanych twórczością Zofii
Stryjeńskiej może być zbiór reklamowych grafik, które
zamieszczam poniżej. Te czarno białe prace mogą stanowić niewielkie
aczkolwiek ciekawe dopełnienie zarówno biografii i dorobku
artystki, jak i zaprezentowanych w Szydłowcu dzieł, ukazując
dodatkowy, bardziej prozaiczny i komercyjny wymiar sztuki próbującej przetrwać w trudnych czasach.
Wracając do „piękności o aryjskim wyglądzie” sprzedającej gazety, to pewnego dnia została ona wprost z kiosku zabrana przez gestapo. Ta krótka historia miała swój początek w połowie lat trzydziestych i związana była z wizytą w Szydłowcu objazdowego Cyrku. Oprócz akrobatów, ekwilibrystów, pożeraczy ognia i klaunów występował w nim człowiek-medium. Podczas jednego z występów jego wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem młodej żydówki obecnej na widowni. Tak rozpoczął się kilkudniowy romans artysty cyrkowego z mieszkanką szydłowieckiego sztetla. Koniec miłosnej przygody nastał wraz z wyjazdem Cyrku z miasta. W roku 1939, kilka tygodni po wybuchu wojny artysta cyrkowy niespodziewanie znowu pojawił się w Szydłowcu. Tym razem jednak odziany był w mundur Wehrmachtu. Okazał się oficerem Abwehry. Przed wojną działając pod przykrywką cyrkowego artysty szpiegował na rzecz Niemiec. Nie zapomniał jednak o dawnej miłości. Szybko ją odnalazł, zorganizował dokumenty dla folksdojczów i zarekwirował dla niej kiosk Pinhasa Rosenberga, w którym od tej pory sprzedawała papierosy i gazety. Nie wyglądała jak żydowska dziewczyna, miała blond włosy, niebieskie oczy i prosty nos. Na szyi nosiła medalion ze swastyką. Gdyby wtedy opuściła miasto i wyjechała w miejsce, gdzie nikt jej nie znał, ze swoimi nowymi dokumentami i aryjskim wyglądem miałaby szansę na przeżycie wojny. Niestety została w Szydłowcu. Z czasem ktoś ją zadenuncjował. Została aresztowana i ślad po niej zaginął. Taki finał ma ta skromna opowieść o tragicznej miłości w czasach, gdy do przyjemności powszedniego dnia należała namiastka kawy.
Reklamy kawy Enrilo w Dzienniku Radomskim ukazywały się od 1941 do 1943 roku.
Po
kiosku Rosenberga nie ma dziś śladu.
Kawę
Enrilo bez powodzenia próbował współcześnie wskrzesić Biogran
producent kawy Inka.
Dziennik
Radomski ukazywał się w dystrykcie radomskim od 1 marca 1940 do 1
stycznia 1945 r.
Wystawę
prac Stryjeńskiej można obejrzeć w siedzibie Muzeum
Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu, ul. Kąpielowa 8, od
poniedziałku do piątku w godzinach 8:30 – 14:30.
17
października 2019 r. o godzinie 19:00 w Sali Kominkowej Zamku
Szydłowieckich i Radziwiłłów odbędzie się koncert pt. „W
krajobrazie tradycji – DŹWIĘKAMI WOKÓŁ STRYJEŃSKIEJ”.
0 komentarze: